Przeglądając zasadniczy artykuł tej sekcji, okazało się, że gdzieś wcięło mi zdjęcia umieszczone w Naszej Klasie.

Znaczy, nie chodzi mi o papier tylko o pierwotne skany, stąd początkowo chciałem zamieścić te obrazki, a raczej ich marne pozostałości po kompresji dla potrzeb portalu NK. Przekopałem się przez artystyczny bałagan w moich papierach, i za wyjątkiem jednej fotki, pozostałe znalazłem i ponownie zeskanowałem. Ale podczas poszukiwań znalazłem jeszcze kilka innych fotek. No cóż, lata mojej młodości, dojrzewania, bo o tym w zasadzie winno się pisać w rozdziale o szkole, mijały w ograniczonych kontaktach ze sprzętem fotograficznym. Dzisiejsi rówieśnicy nas z dawnych lat w ogóle nie czują tego problemu, gdy aparat fotograficzny był wydarzeniem, gdy fotografie były tylko czarno-białe, gdy proces uzyskania odbitek był stosunkowo drogi, a domowe wyposażenie w sprzęt do obróbki fotografii (wywoływanie filmów, powiększalnik, papier różnych formatów, płyny fotograficzne, robienie odbitek itd.) nie stanowiło artykułów powszechnie spotykanych. Mam jeszcze gdzieś powiększalnik, różne zegary i oświetlenie do ciemni, w sumie niewiele tych zdjęć chyba w życiu samodzielnie obrobiłem, ale jak zwykle, "lubiłem to mieć" i manelować gadżety. Żeby to jeszcze skutkowało bezlikiem pamiątek! Nie rozpisując się powiem, że nie jest ich wiele. Ucieszyłem się zatem, gdy znalazłem kilka dodatkowych, a skoro ten rozdział mojej witrynki ewoluuje w kierunku pamiętnikarskim, usprawiedliwiam się z pokazania dodatkowych kilku fotek.

Nie będąc zbytnio oryginalnym, pokażę Państwu zdjęcie będące klasyką fotografii dziecięcej. : I ja takie miałem, prawda, że fajny chłopak? Diabli wiedzą, czemu wystraszony, ale to też chyba klasyczne ujęcie? :-)))
[Rozmiar: 280782 bajtów]

Moi Ukochani Rodzice, Anastazja i Aleksander, prowadzą mnie, powiedzmy, do szkoły. Najprawdopodobniej lato 1943 roku.
[Rozmiar: 93935 bajtów]

Mam zachowane wszystkie szkolne świadectwa, wiele z nich także półroczne. Pierwsze z tej liczby, to oczywiście świadectwo ukończenia I klasy. Ale tu już się zaczynają przygody mego życia: nauka szkolna obowiązywała od siódmego roku życia, moi Rodzice (przypuszczam, że to "sprawka" ś.p. Ojca, któremu za to byłem wdzięczny przez długie lata) wprowadzili w błąd szkołę, że urodziłem się w roku 1936, dzięki temu miałem zapas jednego roku, beztrosko zmarnowany, o czym pisałem w artykule "Nasza Klasa". Poniżej dowód, w dodatku dwujęzyczny, z GG, aus Stadt Warschau.
[Rozmiar: 772978 bajtów]

Następne zdjęcie to już klasa chyba V, w Sulejówku z całą pewnością, czego dowodem, i to historycznym, będą kolejne zdjęcia. Doprawdy zupełnie nie rozumiem, dlaczego w tej harcerskiej rogatywce zabrakło lilijki. Nie pamiętam...
[Rozmiar: 153891 bajtów]

Pora na objaśnienie, dlaczego widzicie Państwo dowody historyczne... Otóż poniższe zdjęcie nie dość, że obrazuje mojego Ojca, Aleksandra, a także starszą siostrę Alicję, w szkolnej czapce ze szkoły handlowej, (dwie dziewczynki były jakimiś kuzynkami ze strony Ojca, nie pamiętam paraleli), ale... słuchajcie, słuchajcie: przedwojenną kostkę na szosie zbudowanej dzięki pobytowi Marszałka Piłsudskiego w Sulejówku! To nie wszystko. Zdjęcie zrobione w sąsiedztwie siedziby Marszałka. I niech ktoś powie, że nie historyczne...
[Rozmiar: 146690 bajtów]

Dyskretne łapanie historycznego tła. :-)
[Rozmiar: 163367 bajtów]

Sądzę, że ta fotka robiona rok później, z tymi samymi osobami, nad Wisłą, przez tę samą Ciotkę. Myśmy w owym czasie nie mieli sprzętu fotograficznego. Ojciec w czapce służbowej Ministerstwa Żeglugi, gdzie robił za szofera. Jeździł wówczas Citroenem, sięgając pamięcią wstecz i posiłkując się internetem wydaje mi się, że w tym MŻ (pamiętam, że legitymację służbową miał wystawioną w Sopocie...) jeździł pojazdem Citroën Traction Avant
[Rozmiar: 149942 bajtów]

A tu już czas szkoły średniej. Czyli po roku 1950., najogólniej mówiąc. Interesują nas (ciut to pysznie brzmi, ale proszę wybaczyć zarozumiałemu autorowi) dwie osoby: moja urocza ś.p. siostra Alicja, pierwsza w pierwszym rzędzie (pod każdym względem), i niżej podpisany tuż za nią. Fotografia zrobiona nad Kostrzynem, we wsi Jagodne, miejscu zamieszkania najstarszej siostry Krystyny wraz z Mamą, Antoniną, moich sióstr (jesteśmy rodzeństwem przyrodnim, co ani odrobinę nie umniejszało więzi braterskich, przekornie powiem, może wręcz przeciwnie...).
[Rozmiar: 101784 bajtów]

I inne ujęcie tego wakacyjnego dnia.
BTW, komu przeszkadzała moja w puklach czupryna, i kto za tym stoi, że dziś marne szczątki siwych piórek na głowie zostały?
[Rozmiar: 119805 bajtów]

A tu już wojsko... Nie, nie moje, mego przyjaciela Krzysztofa D. Dlaczego wojsko? Ano, jak u Alfreda Hitchcocka, trza budować nastrój...
[Rozmiar: 87468 bajtów]

Otóż zdjęcie to otrzymałem, wraz ze stosowną dedykacją, podczas przysięgi Krzyśka w Łomży, gdzie wraz z jego Ojcem miałem przyjemność uczestniczyć w tym wojskowym rytuale. Na dowód właśnie załączam rewers powyższego zdjęcia.
[Rozmiar: 95495 bajtów]
Z Krzyśkiem chodziliśmy do jednej klasy w Technikum w Ursusie, mieszkaliśmy w Sulejówku w pobliżu, ja na ulicy Prusa 2 (wówczas taka numeracja obowiązywała, obecnie, wzorem numeracji warszawskiej - o czym powiedział mi we wczesnej młodości mój Ojciec, a nie przypuszczam, by wszyscy sobie z tego faktu zdawali sprawę, więc przytoczę, że numery biegną wzdłuż Wisły, zaś ulice w kierunkach bardziej prostopadłych, do Wisły; stąd ulice po prawej stronie Wisły biegną ze wschodu na zachód, ulica Prusa 2 awansowała dzięki temu na Prusa 8), Krzysiek na ulicy Piaskowej, o rzut beretem od siebie. Krzyśkowi podobnie jak mnie (o czym szerzej w "Naszej Klasie") zachciało się przenieść z Ogólniaka w Sulejówku do Technikum w Ursusie. Łączyły nas nie tylko wspólne lata dorastania ale także zainteresowania. Jako, że jestem człowiekiem dość podatnym na wpływy ;-) czy też może osobnikiem o cygańskiej naturze, co to dał się dla towarzystwa obwiesić (w innym miejscu proszę zauważyć wpływ Andrzeja R...), złożę w tym miejscu hymn pochwalny Krzysztofowi, za jego zarażenie mnie rowerem (nie chcąc się powtarzać powiem od razu, że we wszystkich dyscyplinach do pięt Mu nie dorastałem), nartami, lekkoatletyką ze szczególnym uwzględnieniem ćwiczeń na drążku. Ale na prywatki, zresztą najczęściej w jego domu na zabudowanej werandzie, to ja dziewczyny zdobywałem, potem oczywiście Krzysztof mi je odbijał... W sumie, powiedzmy, uzupełnialiśmy się, stąd chyba długie godziny razem przegadane, i moje kultywowane do dnia dzisiejszego uczucie przyjaźni. (Postaram się zamieścić w osobnym wątku kilka fotek z ostatniej bytności u Krzysztofa. Co jest o tyle ciekawe, że ma letni domek nad Kostrzynem. Jakiż ten świat mały się wydaje...).

Teraz już naprawdę wojsko. Bo moje. Tak wyglądałem przed przysięgą mimo, że wówczas już nie obowiązywało strzyżenie do gołej pały. Ale komendant OSL taki wydał rozkaz, i stąd taki wygląd. Przełom grudnia 1957/stycznia 1958 roku.
[Rozmiar: 79124 bajtów]

Poniżej pamiątkowe, bo z dedykacją, zdjęcie przysłane moim Rodzicom.
[Rozmiar: 163467 bajtów]
[Rozmiar: 154933 bajtów]
Narzekałem wyżej, że komuś przeszkadzała moja czupryna, ale dzięki Bogu, charakter mi się nie zmienił. Powiedzmy, pisma również. :-)

Cały pluton 205 w Oficerskiej Szkole Lotniczej. Lato 1958 roku. Wiadomo, jedyna cywilnie brzmiąca łajza, to niżej podpisany. A co...
[Rozmiar: 103572 bajtów]

Niemniej gapę (odznaka pilota wojskowego) i stosowne świadectwo otrzymałem.
[Rozmiar: 1324272 bajtów]
Po zwróceniu uwagi na wojskowe "otczestwo" ;-) nie od rzeczy będzie spojrzenie na taki oto link...: http://www.1944.pl/historia/powstancze-biogramy/Aleksander_Zmudzin

Na awans do stopnia oficerskiego czekałem dłuuugie lata. :-) Ale to opowieść na inny wieczór.
[Rozmiar: 1145285 bajtów]

A to już koniec młodzieńczej sielanki, wkraczamy w wiek dorosły. Spartakiada letnia w INCO, w Pyskowicach, w Zakładzie Aparatury Pomiarowej i Automatyki Przemysłowej, gdzie miałem zaszczyt i przyjemność pracować od roku 1961 (ślub i przenosiny na Śląsk) do roku 1972. Firma miała początkowo siedzibę w Gliwicach. Datując w przybliżeniu zdarzenia, widzimy fotkę z roku mniej więcej, 1967. Dla porządku powiem, że byłem tam na początku kierownikiem Działu Zaopatrzenia, potem kierowałem Biurem Konstrukcyjnym by zakończyć pracę kierowaniem Wydziałem Mechanicznym.
[Rozmiar: 228276 bajtów]

Wprowadziłem Państwa (mam nadzieję...) w podniosły nastrój, więc pora umierać. Skoro człowieka dekoruje sam minister... Nie pamiętam jaki, nie pamiętam czym... Ale fotka została, w otoczeniu szefostwa Przedsiębiorstwa Remontu i Dozoru Akumulatorów w Warszawie, którego Oddziałem w Katowicach kierowałem do roku 1992.
[Rozmiar: 240644 bajtów]